NAJLEPSZY | Gazeta Poznańska ... 1973 | |
To pani jest profesorem Małgorzatą Piotrowską? Byłem zaskoczony, jak mi się zdawało, niezbyt młodym wiekiem witającej się ze mną nauczycielki, której wyobrażenie daleko odbiegało w mych myślach od obrazu pedagoga, mającego na swym koncie niemałe sukcesy w muzycznym wychowywaniu młodzieży. Odpowiedziała mi wymownym gestem i poprowadziła w głąb szkolnego korytarza. |
W chwilę potem przekroczyliśmy drzwi z szyldzikiem "Świetlica" i tak znalazłem się w obszernej salce, o której wiedziałem, iż raz w miesiącu przemienia się w salon. Nie trudno było mi teraz wyobrazić sobie rozstawione w rzędach stoliki nakryte czystymi obrusami, na nich kwiaty w wazonikach, pęki płonących świec, ściany przystrojone własnoręcznie przez uczennice i uczniów wykonanymi akcesoriami zdobniczymi, tłum ludzi sączących herbatę...-- Gdy zachodzi potrzeba -- powiedziała nauczycielka -- świetlicę można powiększyć, rozsuwając szerokie odrzwia oddzielające sąsiednie pomieszczenie. A wizyt i gości mamy coraz więcej. Rozgłos odbywających siętu zebrań i koncertów, organizowanych przez najaktywniejszy w Poznaniu Klub Pro Sinfoniki imienia wybitnej pianistki Gertrudy Konatkowskiej był mi wiadomy, jak i to również, że blask jego sukcesów w niemałym stopniu opromienił szkołę, w której działa -- IV Liceum Ogólnokształcące przy ulicy Swojskiej. Urządzane tu imprezy zdumiewają wysokim poziomem artystycznym i wykonawczym, a równocześnie urzekają towarzyszącym im nastrojem powagi i młodzieńczej egzaltacji. Trudno odpędzić myśl, że młodzież występuje na tej sali w odwróconej roli -- działa wychowawczo na starszych. "Salon" ma więc ustaloną opinię i to nie tylko u rodziców kształcących się w tej szkole uczennic i uczniów, lecz także w coraz szerszych kręgach miłośników muzyki i działaczy kulturalnych. Świadczą o tym, m, in. wpisy wybitnych gości w klubowej "Kronice", artystycznie prowadzonej przez Jerzego Rajzauera. Obok nazwisk licznych przedstawicieli władz złożył! w niej swe podpisy kompozytor Piotr Perkowski, dyrygent Henryk Czyż, redaktor Jerzy Waldorff, wirtuozi Jan Weber i Tadeusz Żmudziński, laureaci ostatniego Konkursu Skrzypcowego Olga Parchomienko i Japonka Machie Oguri oraz wielu innych. Szczególny jednak zaszczyt spotkał szkołę i klub 25 listopada ub. roku, gdy prosinfonikowców z ulicy Swojskiej odwiedził minister kultury i sztuki -- Stanisław Wroński. Była to wizyta bez oficjalnej asysty, jak najbardziej osobista. Powitanie dostojnego gościa od było się w tej samej sali w sposób całkiem niekonwencjonalny. Prezeska Klubu -- uczennica Danuta Gwizdałówna wygłosiła krótki, lecz wymowny raport, zaczynający się słowami: "Jest nas sześć tysięcy i jesteśmy zrzeszeni w czterdziestu klubach". Było w tym uogólnieniu zupełne przemilczenie własnych sukcesów a podkreślenie wychowawczego znaczenia całego ruchu prosinfonikowego, uwypuklenie jego społeczno-dydaktycznej roli. Dyrektor Filharmonii Poznańskiej, inicjator i realizator idei umuzykalniania młodzieży Alojzy Łuczak dobrze wiedział jaki klub pokazać Ministrowi. Echa tej wizyty jeszcze nie przebrzmiały, jak nie wiadomo jeszcze jakie będą jej ostateczne skutki. Tymczasem gawędzimy w gronie najaktywniejszych w liceum miłośników muzyki. Rozmowa rwie się bo trudno wydusić od nazbyt skromnej opiekunki klubu i jej "prawych rąk" -- uczennic Marii Stankiewicz. Ludmiły Cofty i Tomasza Kaspra szczegóły dotyczące osiąganych sukcesów Jedna tylko Gwizdałałówna łapie wiatr w żagle i ze swobodą fachowego sprawozdawcy relacjonuje: -- W trzech, organizowanych dotychczas, turniejach .Pro Sinfoniki" za każdym razem zdobyliśmy pierwsze nagrody. Za opracowany przez nas wieczór słowno-muzyczny o życiu i twórczości Fryderyka Chopina otrzymaliśmy magnetofon: zwycięstwo w turnieju popularyzującym 50-lecie PWSM dało nam 250 odznak klubowych, nawiasem mówiąc wykonanych przez naszą koleżankę Alinę Wasikowską oraz wycieczkę dla 25 osób do stolicy; prezentacja polskiej muzyki ludowej wzbogaciła nas o nowe pianino i umożliwiła 40 osobom zwiedzenie Krakowa. W konkursie na najlepiej prowadzoną "Kronikę" zajęliśmy drugą lokatę, a za wzorowe opracowanie prosinfonikowskich "Roczników" -- kolejno drugą i pierwszą. | Teraz dopiero języki rozwiązują się. Dowiaduję się, że klub działa już pięć lat i skupia aktualnie prawie półtorej setki przeważnie uczennic. Niezależnie od ustalonego programu centralnego, przewidującego udział w koncertach Filharmonii, młodzież zaprawia się w muzykowaniu w trzech zespołach: 40-osobowej orkiestrze symfonicznej, 26-osobowym chórze żeńskim i 21-osobowym zespole fletów prostych -- instrumentów o najstarszych na świecie tradycjach. No i która szkoła w naszym regionie może poszczycić się podobnymi kolektywami. - Macie pojęcie jak oni grają! Jak one śpiewają! - zachłystywał się Waldorff, opowiadając znajomym swe wrażenia ze szkolnego koncertu. * * * Nie ulega wątpliwości, że osiągnięcia te mają swe zasadnicze źródło w harmonijnej współpracy nauczycielstwa, rodziców i aktywu Filharmonii z młodzieżą.
Opiekunka klubu Małgorzata Piotrowską niewiele mogłaby dokonać bez zaangażowanego wsparcia dyrektora Liceum Konrada Świtka, łacinniczki Czesławy Szewczyk-Dębny, polonistki Stefanii Ratajczak, plastyczki Ireny Sabok i wielu innych pedagogów. Trudno byłoby wyobrazić sobie zapał młodzieży bez zachęty i aprobaty rodziców, czynnej postawy Komitetu Rodzicielskiego z płk. Janem Popielewiczem na czele. No i nie byłoby klubu bez artystów muzyków z Filharmonii.Niełatwo jest zostać członkiem klubu. Przyjęcie w prosinfonikowskie szeregi odbywa się na zasadach zaszczytnego wyróżnienia. Kandydat musi legitymować się pilnością, wysokimi wynikami nauczania i wzorowym zachowaniem. Pod uwagę bierze się także zamiłowania i predyspozycje. Swoista immatrykulacja odbywa się uroczyście, towarzyszy jej określony rytuał, adeptowi wręczają kwiat, wygłasza się przemówienie... Nie każdy zdobywa się na decyzję podejmowania dodatkowych obowiązków i wdrażania się do twardej dyscypliny organizacyjnej. Akceptacja zobowiązań jest jednak całkowicie dobrowolna. Nie chcesz, nie musisz! Mininione pięciolecie ukazało skutki tak prowadzonej pracy z młodzieżą. Trzeba całej naukowej rozprawy by dowieść jak silne jest oddziaływanie na młodzież poprzez muzykę. Jest to aksjomat znany od wieków. Mówi o tym m. in. cytat nad felietonami Waldorffa "Muzyka łagodzi obyczaje" -- wypowiedziany przez... Arystotelesa. Brzmi jak paradoks teza mówiąca, że wszelkie talenty rozwijane są najbardziej w warunkach obcowania ze sztuką, tym najcenniejszym wykwitem ludzkiej kultury. Ostatnie egzaminy wstępne na wyższych uczelniach wykazały, że spośród absolwentów ."Uniwersytetu Muzycznego "Pro Sinfoniki" nie było ani jednego kandydata, który by ich nie zdał. Ciekawe jest również, iż w IV Liceum zdarzył się w ub. pięciu latach jeden tylko wypadek karnego usunięcia z klubu. Cała reszta budzi najlepsze nadzieje.
I czy w tej sytuacji hasło klubu -- "Pozwólcie muzyce wkroczyć do waszych serc i umysłów" nie zasługuje na szerokie spopularyzowanie? |